Muscle Car vs Pony Car - część 1

Muscle cars od ponad pół wieku fascynują fanów motoryzacji. Nie tylko tej amerykańskiej. Niemal każdy, kto interesuje się samochodami miał okres fascynacji tymi ciekawymi pojazdami. Jednak nie możemy zapomnieć, że prawie równolegle w siłę rósł również segment Pony cars. Czym różni się muscle car od pony car? Kto zaprezentował pierwszy samochód tego typu? Skąd wzięły się nazwy? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć w dzisiejszym tekście.

 

Muscle car – potężny silnik w stylowym garniturze

 

Aby zrozumieć różnicę między samochodami „Muscle” oraz „Pony” musimy cofnąć się do lat 50 ubiegłego wieku. To właśnie wtedy zaczęły pojawiać się w USA pierwsze muscle cars. Choć wówczas nie istniało jeszcze to pojęcie. Idea muscle car była prosta – do średniej wielkości samochodu osobowego, taniego w zakupie i obsłudze, zaczęto montować potężne silniki V8, które spotkać można było tylko w największych i najbardziej luksusowych modelach. Oczywiście istotny był również tylny napęd. W tamtych czasach pojazdy tego typu nazywano w Stanach „supersamochodami”. Dziś supercary to oczywiście zupełnie inna liga.

 

 

Protoplaści

 

Pierwszym samochodem tego typu był Oldsmobile 88. Niewielki (jak na amerykańskie standardy), lekki i świetnie zaprojektowany pojazd został wyposażony w ogromny silnik V8. Wprowadzony w 1949 roku błyskawicznie zyskał duże grono sympatyków. Podczas gdy Europa wciąż odbudowywała straty po II Wojnie Światowej, a rynek samochodów dopiero wstawał z kolan, w Stanach Zjednoczonych na ulicach królowały potężne limuzyny. Do kraju powrócili żołnierze, którzy chętnie wydawali zarobione pieniądze na samochody. A że byli to ludzie stosunkowo młodzi, szukali oni pojazdów, które nie kojarzą się z tapczanową jazdą. To właśnie dla nich koncern General Motors wymyślił auto, które posiada mocny silnik w niewielkim nadwoziu. Niemałą promocję modelowi 88 przyniosły również starty w wyścigach NASCAR. W pierwszym roku produkcji udało się wygrać tym samochodem 6 z 9 wyścigów, co udowodniło, że pomysł lekkiego auta z dużym motorem jest bardzo dobrym rozwiązaniem.

 

Wysoka sprzedaż Oldsmobile 88 spowodowała, że prace nad podobnymi konstrukcjami ruszyły w konkurencyjnych markach. W latach 50 zaprezentowano kilka ciekawych modeli. Chrysler pokazał C-300, bardzo zgrabny i szybki samochód, wizualnie wyprzedzający o kilka lat konkurencję. Studebaker miał w ofercie przepięknego Golden Hawka, a AMC modelem Rambler Rebel zmiażdżyło konkurencję tym pociesznym autkiem. Dlaczego? Ponieważ był niemal tak szybki jak ówczesny Chevrolet Corvette, uważany za poważny, sportowy samochód. Jednak to kolejna dekada przyniosła prawdziwy wysyp muscle cars.

 

 

Złote lata

 

Początkiem lat 60 nastąpił rozkwit wyścigów równoległych. Producenci zaczęli oferować samochody nieco większe, wyposażone w ogromne, bardzo mocne silniki. Najważniejszym czynnikiem, dzięki którym samochody miały odnosić sukcesy sprzedażowe, był czas przejazdu 1/4 mili. Jeśli ktoś przebijał barierę 13 sekund, uznawany był za bardzo szybki. I tak z początkiem tej dekady na rynku zaczęły pojawiać się auta wyposażone już nie w silniki o pojemnościach nieco powyżej 5 litrów, a w niemal 7 litrowe monstra. Jednymi z pierwszych modeli były Chevrolet Impala z pakietem SS czy Dodge Dart 413. Pierwszy z nich posiadał motor o pojemności 6,7 litra dysponujący mocą 425KM, drugi miał jednostkę 6,8 z mocą 420KM.

 

Oczywiście konkurencja nie spała i również przedstawiała nowe samochody. Ford pokazał światu mocną wersję Galaxie, stworzoną specjalnie do drag race oraz model Thunderbolt. W tym przypadku jednak trudno mówić o dużej popularności tych maszyn. Galaxie R-Code powstało raptem 200 sztuk. Thunderbolt, stworzony na lekkim Fairlane, wyprodukowany został w ilości 111 sztuk, gdyż był samochodem niezwykle trudnym w obyciu i wielu zawodowych kierowców uznało, że nie nadaje się on nawet do dojazdu na tor wyścigowy. Samochodem, który zdefiniował i dogłębnie spopularyzował segment muscle carów był wprowadzony na rynek w 1964 roku Pontiac Tempest z pakietem GTO.

 

 

Wysyp dzisiejszych legend

 

Dzięki sukcesowi Pontiaca GTO amerykańska branża motoryzacyjna zaważyła, że wrzucenie do samochodu „mid-size” dużego silnika, to droga, która może okazać się ślepa. Tempest GTO pokazał, że muscle car powinien być również charakterystyczny wizualnie. Stosunkowo duże nadwozie coupe z maską wielkości lądowiska dla helikoptera było strzałem w dziesiątkę. Nieco wcześniej do muscle carów zaczęto ładować dużo luksusowego wyposażenia, co zwiększało masę i podnosiło cenę. A to powodowało, że zatracał się ich sens. Bo przecież muscle car miał być stosunkowo tanim i bardzo szybkim samochodem dla młodego człowieka.

 

I tak po roku 1964 na rynku pojawiło się kilka świetnych, budżetowych muscle cars, które na powrót udowodniły sens ich istnienia. Na bazie średniej wielkości platform stosowanych w popularnych samochodach osobowych zaczęto wytwarzać niedrogie coupe, które mogły być dostępne dla każdego. Za ciosem poszedł więc Chevrolet, który pokazał światu modele Chevelle SS oraz Nova SS. Ford również nie pozostawał z tyłu, co udowodnili absolutnie wspaniałym Torino i równie ciekawym Falconem. Plymouth Road Runner pokazał wersją Superbird, że można stworzyć muscle cara, który będzie bardziej aerodynamiczny. Luksusowy Buick miał swoją Rivierę i Skylarka Gran Sport a klasyczny Oldsmobile wszedł na rynek z modelem 442. Jednak największą popularność zdobyły pojazdy Dodge – Coronet (nieco mniejszą) oraz Charger (wstrząsająco potężną).

 

 

Upadek tytanów

 

Niestety, czasy tanich i szybkich samochodów z wielkimi i paliwożernymi silnikami minęły bezpowrotnie w połowie lat 70 XX wieku. Regulacje dotyczące czystości spalin (tak, już wtedy z tym kombinowano) i szalejący kryzys paliwowy spowodowały, że muscle cars zaczęły stopniowo znikać z salonów. Klient, do którego skierowana była ta kategoria pojazdów nie mógł sobie na nie pozwolić. Coraz droższe i reglamentowane paliwo było jednym problemem. Bo jednak 7 litrowe potwory pożerały benzynę niczym bimbrownicy swoją księżycówkę. Drugim problemem były abstrakcyjnie wysokie stawki obowiązkowego ubezpieczenia, które dotyczyły przede wszystkim mocnych, a przez to w oczach ubezpieczycieli, niebezpiecznych pojazdów.

 

W kolejnych dekadach producenci chcieli wciąż produkować muscle cary. Niestety lata 80 czy 90 przyniosły wysyp modeli, które tylko nazwą przypominały swoich potężnych przodków. Ok, pojawiały się usportowione wersje, całkiem szybkie i ciekawe. Jednak w większości były cieniem samych siebie. Kiepsko było w silnikach (muscle car z V6? Żarty), kiepsko było z designem, a duża liczba modeli w ogóle zniknęła z rynku. Dopiero w XXI wieku nastąpiło prawdziwe odrodzenie gatunku. Ale o tym przeczytacie w kolejnych częściach.

 

 

Podsumowanie części pierwszej

 

Dziś, myśląc o muscle carach, to właśnie Dodge wydaję się być synonimem tego typu samochodów. Oczywiście, Pontiac GTO jest bardzo ważny, bo to dzięki niemu możemy dziś podziwiać te amerykańskie cuda. Jednak to Charger, dzięki udziałowi w wielu produkcjach filmowych („Bullitt”, „Death Proof” czy „Diukowie Hazardu”) przedarł się do świadomości mas. I celowo nie poruszaliśmy dziś tematu Mustanga czy Camaro. O tych samochodach przeczytacie w innych artykułach.

 

A może ty szukasz muscle cara? Stary, nowy, Ford, Dodge – nieważne! Zapytaj naszych doradców, co mogą dla Ciebie zrobić i zostań właścicielem jednej z amerykańskich legend!

 

Maciej Juraszek

Autorzy zdjęć:

Zdęcie główne - the image engine/shutterstock.com

Oldsmobile 88 - Greg Gjerdingen/wikipedia

biały samochód - Tanhu/shutterstock.com

Pontiac GTO - freesek/wikipedia

Dodge Charger - bull-doser/wikipedia

Dodge Challenger - arkam-cars.pl